Filtr sieciowy montowany w instalacji sprężonego powietrza kojarzy nam się z poprawą jakości powietrza. Nie chcemy przecież by zanieczyszczenia trafiały nam do punktu odbioru. Każdy producent filtrów czy sprężarek doradzi nam montaż filtracji, jeśli taki jest wymóg w punkcie odbioru medium.
Często przy zakupie chociażby osuszacza sprężonego powietrza zapominamy w ogóle o filtrach sieciowych. To niby zbędny wydatek, bo przecież osuszacz wodę wyciągnie i takie inne ciekawe teorie można usłyszeć. Woda to jedno, a zanieczyszczenia to drugie. Większość producentów osuszaczy zaleca stosowanie filtra wstępnego przed urządzeniem. Z bardzo prostego powodu. Wstępny filtr sieciowy wyłapuje nam większe cząsteczki (np. do 0,1 mikrona) i znaczną ilość mgły olejowej. To on przejmuje największy, kolokwialnie mówiąc, syf (ulubione określenie mojej żony, gdy zostawię brudny kubek na szafce kuchennej 🙂 ). Ten syf właśnie 😉 jeśli go nie przefiltrujemy przed osuszaczem to zabrudzi nam cały wymiennik, następnie go zablokuje i powietrze nie dość, że będzie pozbawiane wody to dodatkowo nie będzie przepływać w instalację sprężonego powietrza, czyli z błahego powodu poważna awaria i kosztowna przy okazji, bo wymiennik do najtańszych nie należy. Jeśli osuszacz jest wbudowany w sprężarce śrubowej, bez filtra wstępnego, a nie ma obejścia by-pass’em, to zakład staje (pozdrawiam z tego miejsca producenta żółtych kompresorów 🙂 ).
Podobnie może wyglądać wnętrze wymiennika w osuszaczu
Pamiętajmy, że zawsze, gdzie montujemy osuszacz, zamontować filtr wstępny. To inwestycja, która się nam opłaci. Jeśli natomiast posiadasz lub jesteś na etapie wyboru sprężarki z wbudowanym osuszaczem to sprawdź czy jest tam również filtr, który ochroni Twoją „lodówkę”, inaczej możesz mieć kiedyś problem.